www.silentlandrpg.fora.pl

Varia

Rzeka na granicy terytorium Amazonek.

Varia

Varia wracała właśnie ze swoich zwiadów do wioski Amazonek. Miała do przekazania kilka ciekawych wieści.
Zatrzymała się nad rzeką graniczną i przysiadła na brzegu. Zdjęła z ramienia opatrunek, którym miała obwiązaną ostatnią ranę, po czym zmoczyła wszystko w lodowatej wodzie. Na ranę zaś położyła liść pewnego zioła, które dała jej szamanka. Po chwili znowu, owinęła wszystko wilgotnym teraz opatrunkiem.
cały czas nasłuchiwała uważnie, czy aby wędrowcy zmierzający ku ich wiosce, nie są bliżej. Byli to jacyś czterej nieznajomi, zapewne podróżujący z drugiej strony pustyni. Amazonki już mogły wietrzyć zabawę.

Sheva

Shevra zeskoczył zwinnie z dużego kamienia i zaczaił się za drzewem. Z rozbawieniem przyglądał się zwiadowcy Amazonek. Młoda kobieta rozglądała się uważnie, lecz nie na tyle, aby go zauważyć. Cóż, nudziło mu się ostatnio. Pomyślał, że nie zaszkodzi się zabawić i nonszalancko zarzucając peleryną, wyszedł z cienia.

Varia

- Siedzisz tu odkąd tu dotarłam, prawda? - zapytała, nie czekając jednak na odpowiedź. Była ona dla niej wręcz oczywista. Nie odwracała się jednak do niego.
- Zdradza cię twoja aura - dodała, dokładnie badając ramię.

Sheva

-Bystra jesteś, jak na człowieka- uśmiechnął się do siebie.- Albo to ja byłem zbyt nieostrożny- dodał.
-Piękna pogoda- odetchnął głęboko i zbliżył się do Amazonki.- Aż zanadto...- ściszył głos.

Varia

- Jaki komplement - uśmiechnęła się do niego zaczepnie.
- Kto wie... może i i faktycznie tym razem to twoja wpadka. Bywa, nie przejmuj się. Nie ty pierwszy i nie ostatni... - odrzekła z przekonaniem.
- Co do pogody owszem, jest pięknie. I pachnie krwią. O tak, powietrze jest nią przesiąknięte...

Sheva

-Ciekawa jesteś- rzucił.- Wyczytuję, że nie jesteś wrogo nastawiona, a to odmiana- zaśmiał się i zrobił dwa długie susy tak, że znalazł się przed nią.
-Zawsze powtarzam, że Amazonki, to demony z duszami.

Varia

- Ciekawe... - podsumowała ostatnie zdanie. - Ale chyba coś w tym jest i nie, nie jestem nastawiona przeciwko demonom. Nie wchodzę im w drogę i nie krzyżuję planów, tak jak i moje siostry - dodała stając na przeciwko niego.
- Mam innych wrogów.

Sheva

-Dzieci Pustyni?!- klasnął w dłonie i zaniósł się śmiechem.- Och, to takie urocze. Cały czas skaczecie sobie do gardeł- otarł niby łzę spod oka.- Dzieci Pustyni działają na was jak czerwona płachta na byka.

Varia

- Cóż, niektóre demony także. Ale owszem, najgorsi są tamci - splunęła w trawę mocno.
- Przeklęte psy pustynne - warknęła ze złością. - A co do was... jak relacje z bóstwami i dżinami. Ponoć tych drugich jest coraz więcej.

Sheva

-Dżiny, dżiny... Są jak ludzie i dobrzy i źli, ci drudzy są z nami, a tamci... to kwestia czasu- zmrużył oczy.- A bóstwa... Ponoć was opuściły. Już ich nie obchodzi, co tutaj się dzieje. To smutne- spuścił głowę w udawanym przejęciu.

Varia

- Nam Amazonkom i tak nigdy nie sprzyjały. Wiec ich obecność jest mi całkowicie obojętna - powiedziała szczerze, po czym odeszła w stronę mostu na rzece.
- Jak nie będą wciskać nosów tam, gdzie nie trzeba, będzie wszystko w porządku. A i tak przecież każde plemię, każda rasa ponosi straty, Życie to wojna.

Sheva

-Hej, hej, poczekaj- puścił się za nią.- No to widzisz, w tylu sprawach jesteśmy do siebie podobni, bo wiesz, za nami bogowie tez średnio przepadają. Zwłaszcza, nie wiedzieć czemu, bóg wojny.
-A doszły do was już słuchy o tajemniczym przedmiocie, który daje władzę nad potężnymi mocami?- spytał, niby od niechcenia i przeczesał dłonią włosy.

Varia

- Bogowie kochają tylko siebie, szczególnie ten od wojny. Zamiast podżegać do niej, sam chce mieć wszystko od razu dla siebie, zabija kogo się da, a tak być nie powinno - kontynuowała.
- Dochodzą nas różne bajania, jednak żadna nie jest w stanie powiedzieć co jest prawda, a co nie. Nie ma nic konkretnego...

Sheva

- Ja tymczasem, mogę zapewnić, że to najszczersza prawda- stwierdził i oczekiwał na jakąś reakcję. Po chwili mówił dalej:
-Myślę, że Dzieci Pustyni również na to czyhają i to po to, aby utrzeć wam nosa. Taka potężna moc pozwoliłaby na zmiecenie was z powierzchni naszej krainy. To dla nich słodka wizja.